poniedziałek, 28 grudnia 2015

„The 2 Euro T-Shirt - A Social Experiment” - zadanie na podstawie filmu


Tematem filmu są wykonujące tanie koszulki kobiety z Bangladeszu, które ciężko pracują przez 16 h każdego niemal dnia.

Celem autora tego filmu jest dążenie do zatrzymania fali wyzysku człowieka przez człowieka, jaką należy piętnować. Tym samym powinno się cenić takie wartości jak wolność i równość każdej jednostki społecznej.

Autorzy filmu pokazali problem społeczny eksperymentem, dzięki czemu przypadkowi przechodnie dowiedzieli się o kobietach z Bangladeszu poprzez tablet wbudowany w automat z koszulkami. Ludzie korzystający z maszyny byli nieświadomi tego, że inni ich nagrywali.

Problem wykorzystywania człowieka do ciężkiej pracy z małym wynagrodzeniem jest obecny nie tylko w Azji i w Afryce. Można go zobaczyć również w krajach wysoko rozwiniętych, jak i wspomóc ofiary wykorzystywania np.: poprzez branie udziału w specjalnych akcjach.
                                                                                                                                                     

Ten sam problem został ukazany np. w baśni Charlesa Perrault pt.: „ Kopciuszek”. Przez większość historii Kopciuszek miał tylko bardzo nikłą nadzieję o tym, że może kiedyś zostanie nagrodzony przez swe dobro. Przyrodnie siostry i macocha głównej bohaterki wykorzystywały ją do trudnych prac domowych, które wykraczały ponad jej siły. Trzy niewdzięcznice chciały coraz więcej i więcej połysku oraz czystości w swoim domu, więc stawiały pasierbicy coraz trudniejsze zadania; same za to były leniwe i ich możliwości w zadbaniu o higienę osobistą oraz dom ograniczały się tylko do wydawania rozkazów biednemu Kopciuszkowi. Uważam więc, że jest to trafny przykład odnoszący się do poruszanego tematu. 

Tematykę wykorzystywania człowieka odnajdziesz też Drogi czytelniku w reportażach Ewy Ewart, która w swoich filmach dokumentalnych ukazuje zatrudnianie do niewolniczej pracy dzieci. Przykładem jest właśnie Bangladesz.
Z około 25 milionów dzieci w wieku 7-15 lat  w 160 milionowym Bangladeszu, 4,7 miliona pracuje wbrew miejscowemu prawu, a uświadomił to film powyżej podanej podróżniczki. Niemal co piąte dziecko pracuje fizycznie w niebezpiecznych dla zdrowia i życia miejscach. Według mnie jest to brutalne postąpienie wobec dzieci, którym dorośli odbierają dzieciństwo.

Link do filmu:https://www.youtube.com/watch?v=KfANs2y_frk
Plakat:



sobota, 28 listopada 2015

piątek, 30 października 2015

Kilka wieków wcześniej we Francji...- Trzej Muszkieterowie

Rozdział (numer nieznany)

KIM SĄ RENE I JACQUES?

W okolicach Paryża żyło sobie dwóch nierozłącznych przyjaciół - Rene i Jacques. Oboje w przeszłości zostali skrzywdzeni i oszukani przez Milady. Dzielny Atos, który nie ustawał w przemyśleniach nad spiskiem, zawarł znajomość z owymi mężczyznami. Cała trójka przyjechała rumakami do lasu pewnej ciemnej nocy i wszyscy spotkali się w wykopanym kilkanaście lat temu tunelu, który służył wcześniej do przemieszczania się potajemnie z jednego końca Paryża do drugiego. Była trzecia w nocy. W lesie latały nietoperze i można było usłyszeć pohukiwanie sowy oraz dźwięk łamanych gałęzi. Rene, Jacques i Atos weszli po cichu do wnętrza tunelu; oczom Atosa ukazał się fragment podziemnego, kamiennego przejścia.
-Wszyscy pragniemy zemścić się na Milady - zaczął Atos.
-A masz jakiś plan, panie? - spytał Jacques.
- Mam pewne propozycje...- powiedział tajemniczo Atos...
- Możemy ją schwytać na balu! - rzekł Rene.
- Wcześniej jednak można przygotować sznur powieszony na drzewie - dodał Jacques.
- Ja zgolę mą brodę i wąsy, a wtedy Milady pomyśli, że jestem D'Artagnanem. Poproszę ją do tańca, a następnie wybiorę się z nią na spacer po ogrodzie - powiedział Atos.
- Wtedy ja i Rene wyskoczymy z ukrycia, złapiemy ją za ręce i zakneblujemy jej usta, by nie krzyczała.
- Ty, drogi Atosie zaprowadzisz ją pod szubienicę i zawiążemy jej sznur na szyi.
- Damy jej powiedzieć ostatnie słowo i będziemy przy niej do końca jej męki. Nad ranem niepostrzeżenie wrzucimy ciało Milady do rzeki - zakończył z przebiegłym uśmiechem Atos.


Gdy przyjaciele potajemnie wyszli z tunelu, słońce zaczęło się powoli wyłaniać zza linii horyzontu tworząc na niebie barwne smugi. Rene i Jacques szybko wsiedli na rumaki samotnie pozostawione poprzedniego dnia i przebyli męczącą podróż do swojego miasta. Gdy zaś Atos był już w domu, położył się na kilka godzin do łóżka i smacznie zasnął. Natomiast Rene i Jacques relaksowali się długo grając w kości i pijąc piwo. Wszyscy musieli się dobrze przygotować aby porządnie wykonać zaplanowaną intrygę.

wtorek, 13 października 2015

Mamy awans, jedziemy do Francji! - wspomnienia z meczu aparatem uwiecznione

 „Muszę Wam powiedzieć...no nie wiem jak wy, ale ja jestem dumny z tych chłopaków, bo daliśmy radę - jedziemy do Francji!!!”                                                                                                              
                                                                  Robert Lewandowski

Tym zdaniem, cały mecz (11.10.2015 - mecz eliminacyjny Polska - Irlandia, 2-1) zakończył Robert Lewandowski, nasz napastnik. Byłem na tym meczu, emocje wspaniałe, wszyscy kibice doskonale się bawili. Poniżaj zamieszczam zdjęcia ze zwycięskiego meczu (...i nie tylko)wykonane przez mojego tatę.


MAMY AWANS, JEDZIEMY NA EURO 2016!!!!!!!!!!!!








poniedziałek, 5 października 2015

Pierwszy wpis w szóstej klasie! - w krainie baśni...

   Dawno temu, we Fiufiulandzie mieszkał sobie król Tiputitumb I. Nie miał żony, tylko wielką czerwoną czapę na głowie, w której wyglądał na wyższego. Posiadał też zdolność komunikowania się z wiewiórkami.
  Mieszkańcy królestwa czuli się bezpieczni i szczęśliwi w obecności Tiputitumba I; mimo to w duchu bali się Szatana, Diablicy i ich magicznej gęsi, którzy w ostatnim czasie grasowali w okolicach Fiufiulandu.
Wesołe życie ludu nie tylko było zawdzięczane władcy, ale i leśnej nimfie Lili, pilnującej porządku w kraju. Dbała również o wieczne lato w państwie, ponieważ bez niego Fiufiulandczycy nie byliby szczęśliwi.
Pewnego słonecznego dnia do kraju przybył cesarz krasnoludów Juraj, który chciał poprosić króla o pomoc.
- W moim krasnoludztwie mieszczanom zaczyna brakować błękitnego kwiatu pogody, rosnącego wcześniej na naszych polach. Jednak przed paroma dniami - rzekł Juraj - Diablica zatruła nasze ziemie i nie posiadamy już upragnionej rośliny. Proszę cię więc Wasza Królewska Czapość, abyś pozwolił krasnoludom zebrać potrzebne do życia, cenne plony tego kwiatu.
- Dobrze, zgadzam się, lecz przyjedź tu za siedem dni; w przeciwnym razie bramy się zamkną i twoja wyprawa nie okaże się skuteczna - odpowiedział król. Juraj bardzo mu podziękował i wyjechał uradowany wieścią.
Tymczasem Szatan wraz z żoną osiedli się we Fiufiulandzie pod postacią starszych ludzi. Na dzień przed przyjazdem ludu Szatan wypuścił swoją gęś na wolność, na kilka godzin, aby dowiedziała się czegoś o przybywającym tłumie krasnoludów. Po ośmiu kwadransach była na miejscu i rzekła:

Uduś leśną nimfę Lilę
Juraj będzie tu za chwilę!
Lila źródłem jest pogody,
Dba o nadmiar czystej wody.
Wieczna zima niech tu będzie,
Biało wszędzie, zimno wszędzie!
Zniszcz kwiaty pogody w kolorze nieba,
Życie odebrać krasnalom trzeba...

Na te słowa czekał Szatan: przybrał swoją naturalną postać i pobiegł do lasu udusić nimfę. Wyjął ją z lisiej nory, chwycił za gardło, a gdy opadła na ziemię, z nieba zaczął padać biały, bielutki, zimny, zimniutki, puszysty, chłodny śnieg.
Kiedy krasnoludy przyjechały zebrać plony, zdziwiły się i smutno spuściły głowy. Wszystkie wytłumaczyły mieszkańcom całe zajście. Król posmutniał i mimo tego, że natychmiast wypędził szatańskie małżeństwo ze swojego kraju, nadal panowała zima. Zrozpaczony Tiputitumb I w nocy uciekł do Ameryki, aby uratować się przed chłodem i zamieszkał w tipi. Natomiast krasnoludy, liczące ciągle na pomoc ze strony króla, gdy spostrzegły, że go nie ma, chciały powrócić do domu, ale w trakcie drogi zamarzły. To samo stało się z Fiufiulandczykami, a lud z kraju cesarza Juraja, zwyczajnie wymarł z głodu.
  Tak zakończyła się historia obu państw, które były szczęśliwe, ale los chciał by radość przewyższyli smutek i zło.



czwartek, 18 czerwca 2015

Link do prezentacji

Tu zamieszczam linko do prezentacji w PREZI, którą przygotowałem na informatykę:


http://prezi.com/7bnvdhpa1vmh/?utm_campaign=share&utm_medium=copy&rc=ex0share

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Krótko i na temat... LIŚCIK

                                                                     Kątowice, 15. 06. 2015

Speszal Agent Miłosz Drozd
ul. Szeżaszę 1/1
12-120 Kątowice                                         Stanisław Zamożniejszyodciebie
                                                            Reżyser w Studiu Filmowym ,,ECHO"
                                                                                  ul. Piąteprzezdziesiąte 3
                                                                                17-166 Poznańskie Woły

                                             List polecający

   Szanowny Panie Reżyserze!
  Piszę do Pana z propozycją osadzenia mojego klienta Gniota von Gniotunia, w jednej z głównych ról w Pańskiej ekranizacji książki ,,Cyrkowiec". Mister Gniot von Gniotuń od dawna marzy o wystąpieniu w jakimś interesującym filmie, który zrobiłby z niego jednego z najlepszych aktorów w Polsce; niedawno znalazłem w gazecie ogłoszenie o poszukiwanym aktorze do powyżej wymienionego filmu.
 
  Aktor Gniot fantastycznie prezentuje się w filmach, gdyż jest przystojny i znakomicie wygląda na niemal każdej scenie; jest wrażliwy i doskonale potrafi się wczuć w odgrywaną przez siebie rolę.W dodatku to popularny aktor, ponieważ ma swe fan cluby, na których z dnia na dzień wzrasta ilość jego wielbicieli. Tym samym mogłaby wzrosnąć oglądalność ,,Cyrkowca".
Gniot von Gniotuń w czasach swojej młodości rozwijał swój talent muzyczny. Dziś potrafi on pięknie zaśpiewać i zagrać na gitarze; jego piosenki w ścieżkach muzycznych do filmu są coraz częściej kupowane i słuchane, bo zachwycają nawet mieszkańców z zagranicy. Dowodami na to są następujące single Mistera Gniota: Bambam Style z filmu ,,Bezwzględne Bataty", oraz Dancing Flyyn, z ,,Tatta Mia!".

Pan Gniot interesuje się muzyką i sztuką. Często też podróżuje. Ma talent do języków, dlatego pochłania całe słowniki. Dzięki temu dobrze porozumiewa się na planie filmowym z cudzoziemcami, jak i na swoich spotkaniach, na których spotyka masę obcokrajowców i płynnie z nimi rozmawia w różnych językach świata.

  Mam nadzieję, że udało mi się Panu przedstawić szanownego aktora z jak najlepszej strony.

                                                                      Z wyrazami szacunku,
                                                                                  Miłosz Drozd 

                                                                    





czwartek, 14 maja 2015

Lekcja filmowa - sprawozdanie

 W dniu 21 kwietnia, trwały egzaminy gimnazjalne. Dlatego klasy 4-6 (razem ze mną) wybrały się na lekcję filmową, która odbyła się w Pałacu Młodzieży w Katowicach.
 Kiedy rano przyszedłem do szkoły, byłem bardzo podekscytowany. Około 9.00 wyjechaliśmy autokarem do Katowic. Ponieważ jestem jednym z tych piątoklasistów, którzy zostali wybrani na zającia w tej placówce, wiedziałem,że droga nie będzie długa i uciążliwa.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce. W sumie, to nikt z nas nie wiedział, co go czeka, dlatego wycieczka była dla nas niespodzianką.
Wspinając się na piętra wysoko, wysoko zauważyliśmy pewną wystawę rysunków. To tutaj właśnie mieliśmy przyjść.
"Zaraz, zaraz - pomyślałem - to w końcu wystawa prac plastycznych, czy lekcja w kinie?"
Lecz jednak wejście do sali znajdowało się przy galerii prac. Więc czym prędzej weszliśmy tam i ujrzeliśmy pomieszczenie, które wyglądało zarazem jak kino i jak uczelnia z tablicą interaktywną. Ściany były pokryte drewnianymi listwami, a krzesła i biurko były zrobione również zrobione z drewna. Zauwałyłem też lampy wyglądające jak kapelusze dla prawdziwych dam.
Gdy usiedliśmy wygodnie na skrzypiących krazesłach, do sali weszła niska pani z mikrofonem w ręku. Zeszła na sam dół, uśmiechnęła się i opierając się o biurko, przywitała się z nami.
- Dzień dobry pani - odpowiedziałem, a ze mną reszta.
Pani wytłumaczyła mi i dzieciom z klas 4-6, że dzisiejsza lekcja będzie dotyczyła baśni. Na dobry początek pani zapytała:
- Powiedzcie mi, drogie dzieci, kto występuje w baśniach?
- Wróżki.
- Elfy!
- Książęta i Księżniczki!
- Gnomy oraz trolle.
- Potworki!!! - kolejno padały odpowiedzi.
Potem ujrzałem wielki ekran, na którym wyświetlały się slajdy, a na nich wszystko, co dotyczyło tych ciekawych opowieści.
Po dłuższym czasie pani wyłączyła prezentację i powiedziała, że obejrzymy dzisiaj film, który będzie dotyczył jednej z najbardziej znanych czarownic Disneya - Diaboliny.
Zacząłem wreszcie oglądać.
Wtedy właśnie zdarzyło się to coś. W pierwszej chwili nie wiedziałem o co chodzi, ale zaraz wszystko pojąłem.
Wśród krzeseł zaczął tańczyć kolorowy wiatr, a ludzie siedzący w sali zaczęli wylatywać kolejno przez okna i drzwi. Zrobiło się gorąco, duszno, tajeniczo, ale i wietrznie.
Wszyscy, co do ucznia, zmienili się we wróżki i leśne stworzenia. Ja sam zostałem elfem wodnym, a moja wychowawczyni, pani Olga, przybrała postać driady. Lecąc ponad Pałacem Młodzieży widzieliśmy zupełnie dziwnie zachowujących się przechodniów. Zrozumiałem to. Historia mi i innym została opowiedziana inaczej. Całe Katowice zmieniły swój charakter. Wszyscy pozamieniali się w postacie z filmu, ale nadal mogłem rozpoznać, kim naprawdę są. Przeletywaliśmy ponad Katowicką knieją, widziałem fantazyjne krajobrazy oraz dobre duchy. Nagle spostrzegłem głównych bohaterów, czyli Stefana siedzącego w zamku i zamawiającego się, oraz Diabolinę, której złość była tak wielka, że czarownica zaczęła wypuszczać do nieba zielone dymy, czyli czary. Jej moc i siła osłabiły mnie i wszyscy po kolei upadli na ziemię, z której powoli zaczęły wyrastać krzesła, a my na nich usiedliśmy.
W końcu, każdy wrócił na swoje miejsce na sali, za to już jako człowiek. Ja niestety zobaczyłem tylko napisy końcowe. Mimo to czułem jakbym naprawdę obejrzał na spokojnie calusieńki film.
 Gdy wróciłem do domu pomyślalem sobie, że wcześniej tak naprawdę nie przeżyłem tak pięknej i fascynującej przygody.
Podsumowując, spędziłem bardzo przyjemny dzień i wiele się nauczyłem, na przykład  tego co to jest baśń, o czym opowiada ten gatunek literacki, a także poznałem sekrety i wszystkie zakamarki, które do dziś istnieją, a nazywane są Kniejami Diaboliny.




niedziela, 8 marca 2015

Czy jestem potomkiem Xoraxian? - przygoda Szymka

To była Sobota. Dziwna Sobota. Zostaliśmy z bratem zaproszeni na zabawę urodzinową Wszechczasów. Piotrek chodzi już do pierwszej klasy i przyjaźni się z takim Wiktorem, którego rodzice są bardzo bogaci. Tata mówił, że skoro nam zależy żeby być na imprezie, powinniśmy ubrać nasze najbardziej odlotowe ubrania. Skarpety w pasy, dżinsy i zielonkawa koszulka z napisem Cool, idealnie nadawały się na urodzinkowe party. Ja jednak nie byłem co do tego przekonany. Wielkie przyjęcia dla dzieci odbywały się w klasach 1 - 3, ale żeby piątoklasista bawił się z sześciolatkami i to sam? Tragedia!
Pomyślałem więc, że tak czy owak będę musiał usiąść z dorosłymi i odpowiadać na pytania typu:

- Jak tam w szkole?
- Czy masz dobrych znajomych?

Albo słuchać komplementów:

- To ty masz piątkę z matematyki? Dajcie no spokój... Taki mądry, he he he!

No i rzeczywiście. Było tak jak przewidywałem. Pani Halinka, mama Wiktora, Pan Tomek, wujek Bartka oraz Magda, starsza siostra Kasi byli obecni na przyjęciu. Ale...nagle się coś zmieniło. Tata i Mama byli tajemniczo uśmiechnięci i powiedzieli, żebym się pobawił z bratem!
Za to ja, jak nigdy dotąd, zacząłem człapać w kierunku dmuchanych zabawek i basenu z kulkami. W dodatku nogi poruszały mi się same, popatrzyłem na ręce i zauważyłem, że moje dłonie są,,, ze światła...
Zemdlałem.

***

Obudziły mnie krzyki dzieci. Kiedy rozejrzałem się dokoła spostrzegłem to, jak basenowe kulki zmieniają się w olbrzymie, siwe kratery. Zjeżdżalnia przeobraziła się w szyld z napisem Muzeum Gugi, wielki park linowy, niemal unoszący się nad moimi oczami stał się wielkim miejscem publicznym. Chciałem zawołać mamę, ale przeraził mnie widok ludzi siedzących w kafejce, którzy zamiast wesoło rozmawiać - kłapali złotymi dziobami i machali tylko jedną, jedyną nogą. W końcu wszyscy stali się nieznanymi mi dotąd ptaszyskami, moje ciało stało się całe świetliste; bił od niego taki oślepiający blask, że trzeba było zamykać oczy, a zabawa stała się rozmową telepatyczną. Wtem, znalazłem się na nieznanej i dziwnej planecie, a w moje jaskrawobiałe ręce wpadła księga pod tytułem:

WIELKA ENCYKLOPEDIA O PLANECIE XORAX

W środku znalazłem małą, niepozorną karteczkę. Odczytałem z niej szybko następujący tekst:

Zostań tu przez kilka chwil, a poznasz sekrety Xoraxu, zrozumiesz kim tak naprawdę jesteś...

Gugo

A potem na notatce pojawiła się wielka litera "K"; nie wiedziałem co tak naprawdę to wszystko znaczy.

Ale teraz już wiem, co to jest Xorax, Gugo, znam znaczenie litery "K" i wiem, że przysłano mnie tu z misją, tak jak kiedyś zrobiła to ludzka istota o imieniu Nina. Jestem pół człowiekiem ze świata ludzi i pół Xoraxianinem ze świata świetlistego ludu. Jestem ciekawy przygód jakie mnie czekają i chcę dowiedzieć się co zrobię w następnych dniach przebywania tutaj.

UEZiRPX, czyli Uniwersalna Encyklopedia Zwierząt i Roślin Planety Xorax

Oto moja UEZiRPX (wyjaśnienie skrótu w treści tytułu). Z góry przepraszam za kilka błędów jakie popełniłem przy tworzeniu filmiku. Miłego oglądania!

Mit o planecie zwanej Xorax

Wiele, wiele lat temu (nikt nie pamięta kiedy dokładnie), Wszechświatem władało bardzo kochające się małżeństwo: bogini Księżyca Luna i jej mąż, bóg Słońca - Radius. Oboje byli bardzo szczęśliwi, aż do czasu, gdy powstał Układ Słoneczny. Radius stworzył go dla siebie i nie chciał go dzielić nawet ze swoją małżonką. Luna się zdenerwowała i odeszła od Radiusa. Wyszła za mąż, za szkaradnego Aquila. Był to człowiek z orlimi skrzydłami zamiast rąk i z łbem pokrytym piórami. Jego paskudna twarz nie przeszkadzała Lunie, bogini uważała, że Aquil pomoże jej zemścić się na Radiusie. I rzeczywiście tak się stało. Luna urodziła dzieci, dwie dziewczynki i sześciu chłopców. Kobieta naradziła się z bogami planet Układu Słonecznego, gdyż i oni nie lubili potężnego Radiusa. Mówili, że codziennie sprawdza porządek na planetach, a gdy znajdzie niepotrzebne zanieczyszczenia, bije każdego boga Batem z Promieni Słonecznych. Każdy z bogów opiekował się inną planetą i miał przyjąć po jednym z dzieci Luny i Aquila. Tak więc:

- Merkury przyjął Etalasa.
- Wenus zaopiekowała się Amarettą.
- Ziemia wzięła Populonę.
- Mars przygarnął Belluma.
- Jowisz chciał Rexencjusza.
- Saturn - Patremessa.
- Uran - Planurana.
- Neptun przyjął Mareasa.

Ponieważ Luna poślubiła Aquila, który nie był bogiem, więc każdemu z dzieci urosło na ciele coś, co posiada orzeł.
Nadszedł dzień zemsty. Bogowie i przygarnięte dzieci straszyły Radiusa i przeszkadzały mu w pracach. Nocą budziły w nim lęk i przerażenie, przysyłały najstraszniejsze koszmary. W końcu zrozpaczony Radius resztkami sił wszedł na Słońce i zatopił się w lawinie żaru, którą sam stworzył.

Mijały lata. Lunie znudziło się już opiekowanie się ośmiorgiem dzieci. Pewnego ranka Luna połknęła je w całości, gdyż nie mogła znieść ich szkaradnego wyglądu. Tej nocy bogini Księżyca nie mogła spokojnie zasnąć. Jej mąż także. Wreszcie Aquil zesłał do ich domu Wenus, boginię miłości. Ta sprawiła, że Luna poczuła zaufanie i mnóstwo miłych uczuć do swoich dzieci. Wenus wyjęła dzieci jeden po drugim, po czym uciekła z nimi na swoja planetę.
Następnego dnia rodzeństwo żądne kolejnej zemsty(tym razem na matce) wzięło się do pracy. Etalas (z pozwoleniem Merkurego) wziął od niego trochę siły latania. Amaretta zabrała z planety Wenus odrobinę uczuć. Populona dostała od Ziemi życie. Bellum chciał od Marsa obronę.  Reszta braci stworzyła wraz z bogami wielką szarą planetę z kraterami. Nazwano ją Xorax na cześć najstarszego z dzieci - Rexencjusza. Potem zręczny Mareas ukradł Radiusowi trochę światła słonecznego.
 Dzięki mocom i siłom, jakie dzieci dostały od bogów, na Xoraxie żyli ludzie ze światła, którzy potrafili czuć, kochać, bronić się. Aquil, ojciec rodzeństwa stworzył na Xoraxie orły, które potem z pomocą Neptuna, przekształciły się w zwierzęta. I tak powstała ta tajemnicza planeta.
A co się stało z Luną?
Luna została posłana przez dzieci na Xorax, który dzięki Etalasowi, odleciał daleko, daleko od Układu Słonecznego. Wiele lat później Luna zginęła na Xoraxie, a że była boginią Księżyca, Xorax zaczęto przedstawiać jako księżyc.

czwartek, 22 stycznia 2015

Foniks - Paddington tu i teraz

Tutaj zamieszczam mój foniks:

Najtrudniejszą rzeczą w robieniu foniksu było dodawanie dźwięku, ponieważ najpierw mój głos nie chciał sie pokryć z obrazkami i musiałem je poprzestawiać. Przy nagrywaniu dźwięku trzeba też mówić głośno i wyraźnie, a ja bałem się, że mówię za cicho, i że trzeba będzie wszystko nagrywać od nowa.
Za to przyjemność sprawiło mi ustawianie figurek i kombinowanie gdzie mają stać. Robienie zdjęć i wstawianie do nich dymków nie sprawiło mi trudności. Chciałbym jeszcze kiedyś, żeby nasza pani dała mi takie przyjemne zadanie do wykonania.

A tutaj zdjęcie, które miało być pierwotnie okładką do foniksu: