czwartek, 14 maja 2015

Lekcja filmowa - sprawozdanie

 W dniu 21 kwietnia, trwały egzaminy gimnazjalne. Dlatego klasy 4-6 (razem ze mną) wybrały się na lekcję filmową, która odbyła się w Pałacu Młodzieży w Katowicach.
 Kiedy rano przyszedłem do szkoły, byłem bardzo podekscytowany. Około 9.00 wyjechaliśmy autokarem do Katowic. Ponieważ jestem jednym z tych piątoklasistów, którzy zostali wybrani na zającia w tej placówce, wiedziałem,że droga nie będzie długa i uciążliwa.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce. W sumie, to nikt z nas nie wiedział, co go czeka, dlatego wycieczka była dla nas niespodzianką.
Wspinając się na piętra wysoko, wysoko zauważyliśmy pewną wystawę rysunków. To tutaj właśnie mieliśmy przyjść.
"Zaraz, zaraz - pomyślałem - to w końcu wystawa prac plastycznych, czy lekcja w kinie?"
Lecz jednak wejście do sali znajdowało się przy galerii prac. Więc czym prędzej weszliśmy tam i ujrzeliśmy pomieszczenie, które wyglądało zarazem jak kino i jak uczelnia z tablicą interaktywną. Ściany były pokryte drewnianymi listwami, a krzesła i biurko były zrobione również zrobione z drewna. Zauwałyłem też lampy wyglądające jak kapelusze dla prawdziwych dam.
Gdy usiedliśmy wygodnie na skrzypiących krazesłach, do sali weszła niska pani z mikrofonem w ręku. Zeszła na sam dół, uśmiechnęła się i opierając się o biurko, przywitała się z nami.
- Dzień dobry pani - odpowiedziałem, a ze mną reszta.
Pani wytłumaczyła mi i dzieciom z klas 4-6, że dzisiejsza lekcja będzie dotyczyła baśni. Na dobry początek pani zapytała:
- Powiedzcie mi, drogie dzieci, kto występuje w baśniach?
- Wróżki.
- Elfy!
- Książęta i Księżniczki!
- Gnomy oraz trolle.
- Potworki!!! - kolejno padały odpowiedzi.
Potem ujrzałem wielki ekran, na którym wyświetlały się slajdy, a na nich wszystko, co dotyczyło tych ciekawych opowieści.
Po dłuższym czasie pani wyłączyła prezentację i powiedziała, że obejrzymy dzisiaj film, który będzie dotyczył jednej z najbardziej znanych czarownic Disneya - Diaboliny.
Zacząłem wreszcie oglądać.
Wtedy właśnie zdarzyło się to coś. W pierwszej chwili nie wiedziałem o co chodzi, ale zaraz wszystko pojąłem.
Wśród krzeseł zaczął tańczyć kolorowy wiatr, a ludzie siedzący w sali zaczęli wylatywać kolejno przez okna i drzwi. Zrobiło się gorąco, duszno, tajeniczo, ale i wietrznie.
Wszyscy, co do ucznia, zmienili się we wróżki i leśne stworzenia. Ja sam zostałem elfem wodnym, a moja wychowawczyni, pani Olga, przybrała postać driady. Lecąc ponad Pałacem Młodzieży widzieliśmy zupełnie dziwnie zachowujących się przechodniów. Zrozumiałem to. Historia mi i innym została opowiedziana inaczej. Całe Katowice zmieniły swój charakter. Wszyscy pozamieniali się w postacie z filmu, ale nadal mogłem rozpoznać, kim naprawdę są. Przeletywaliśmy ponad Katowicką knieją, widziałem fantazyjne krajobrazy oraz dobre duchy. Nagle spostrzegłem głównych bohaterów, czyli Stefana siedzącego w zamku i zamawiającego się, oraz Diabolinę, której złość była tak wielka, że czarownica zaczęła wypuszczać do nieba zielone dymy, czyli czary. Jej moc i siła osłabiły mnie i wszyscy po kolei upadli na ziemię, z której powoli zaczęły wyrastać krzesła, a my na nich usiedliśmy.
W końcu, każdy wrócił na swoje miejsce na sali, za to już jako człowiek. Ja niestety zobaczyłem tylko napisy końcowe. Mimo to czułem jakbym naprawdę obejrzał na spokojnie calusieńki film.
 Gdy wróciłem do domu pomyślalem sobie, że wcześniej tak naprawdę nie przeżyłem tak pięknej i fascynującej przygody.
Podsumowując, spędziłem bardzo przyjemny dzień i wiele się nauczyłem, na przykład  tego co to jest baśń, o czym opowiada ten gatunek literacki, a także poznałem sekrety i wszystkie zakamarki, które do dziś istnieją, a nazywane są Kniejami Diaboliny.