czwartek, 16 października 2014

Wycieczka do Kotliny Kłodzkiej

W dniach 30 września do 1 października, wybraliśmy się na dwudniową wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej, której organizatorem była firma INDEX z Katowic.
W wycieczce uczestniczyło 50 uczniów, 5 opiekunów i przewodnik.
Jej tematem była integracja i nauka.

DZIEŃ PIERWSZY

O 7.00 rano wyjechaliśmy spod szkoły, nasza podróż trwała ok. trzech godzin.
Pierwszym miejscem do zwiedzania była Kopalnia Złota w Złotym Stoku, do której dotarliśmy o godzinie 10.00.
Wszystko mi się w niej podobało, był długi, pomarańczowy pociąg, zjeżdżalnia, szalony alchemik i dziwaczny gnom, który miał nawet zegarek (legenda głosi, że dostał go na komunię... !?). Wszystko oprócz chodnika śmierci (kościotrupy, włochate pająki, i rechot czarnych charakterów...) mi się podobało.

Około 12.30 dojechaliśmy do Lądka Zdrój, gdzie mieliśmy okazję napić się wody zdrojowej.
W Parku Zdrojowym koło pijalni, stała pochyła fontanna, a obok niej źródełko.
Woda z niego nie smakowała mi i większości uczniów. Pachniała jak naleśnik z rozbitym jajkiem na wierzchu. Fuj!

Godzina 16.00. Na piechotę poszliśmy do wielkiej Jaskini Niedźwiedziej.
Mogliśmy przypatrzeć się i dotknąć kości jej dawnych mieszkańców.
Ponieważ nie zmieściliśmy się wszyscy wchodziliśmy osobno, każda klasa po kolei. W środku było cudownie, piękne "rzeźby", skały, wyżłobienia.
W połowie mieliśmy nawet pokaz świateł, co było również bardzo ciekawe..

Osiemnasta, Nowy Gierałtów.
(I wreszcie) dojechaliśmy do hotelu, gdzie czekała na nas kolacja. Większość z nas była objedzona kanapkami, słodyczami, owocami, dlatego niezbyt chętnie jedliśmy spaghetti, które (jak mówili nauczyciele) miało być zjedzone do końca!
Po kolacji mieliśmy chwilę na odpoczynek po wyczerpującym dniu, aż wreszcie nadeszła chwila gdy mężczyźni zostali obdarzeni upragnionymi darami ;-).
Na Dzień Chłopca pod wieczór, odbyło się ognisko, i czas na chwilę zabawy.
Po tym wydarzeniu poszliśmy spać i tak skończył się nasz pierwszy dzień.

DZIEŃ DRUGI

Rankiem, o 7.00 wstaliśmy niezbyt wyspani.
Przeciągnęliśmy się i wykonaliśmy wszystkie czynności itepe itede.
O siódmej trzydzieści zjedliśmy śniadanie(tym razem już chętnie)
i o ósmej wyjechaliśmy.

Na miejscu byliśmy o 10.00. Na miejscu, czyli w Kaplicy Czaszek w Czermnie.
Myślałem, że Kaplica będzie trochę większa, ale cóż...
W środku wyglądało jak w tajnej komnacie piratów. Wszędzie pełno czaszek i kości. Pod spodem też!
Siostra Zakonna opowiedziała nam historię kaplicy i ludzi, którzy swe szczątki mieli schowane tutaj.
Ogółem mówiąc, bardzo mi się podobało.

Później (o jedenastej) dotarliśmy do Szczelińca, to znaczy na Szczeliniec musieliśmy w prawdzie wejść piechotą, bo autokar by się nie zmieścił na schodach, więc pozostał na parkingu.
Droga była długa, ale było warto. W połowie zrobiliśmy sobie przerwę w schronisku (tam jest okropnie drogo!!!), a później doszliśmy na szczyt.
Z góry można zobaczyć naprawdę piękne widoki i krajobrazy.
Po drodze zobaczyliśmy skały o różnych kształtach, np.: jedna wyglądała jak wielbłąd siedzący na głazie. Serio!

Ok. 14.30 odwiedziliśmy Muzeum Papiernictwa, gdzie badaliśmy papier, a nawet mogliśmy go zrobić samemu. Widzieliśmy arkusze suszące się nad naszymi głowami, i wiele szkiców, zrobionych na papierze. Takie lekcje o tym, jak coś powstaje są dla mnie naprawdę fascynujące i chciałbym, aby odbywały się częściej.

Pod koniec wstąpiliśmy do McDonald'sa i zjedliśmy to na co mieliśmy ochotę.

Później wsiedliśmy do autokaru i jechaliśmy w nim aż do godziny 20.15.

THE END

Myślę, że najciekawsze było Muzeum Papiernictwa, ponieważ sami mogliśmy wykonać papier i dowiedzieć się o nim.

Wycieczka bardzo mi się podobała, chciałbym, aby tego typu wyjazdy integracyjne odbywały się częściej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz